Wyrok w sprawie brutalnego zabójstwa, do którego doszło w nocy z 12 na 13 listopada w 2013 roku Nakle, zapadł już w marcu. Do tej pory jednak los dwóch skazanych nie był przesądzony.
Apelację obrońców 20-letniego Jakuba D. i 24-letniego Dawida R. skazanych za zabójstwo 16-letniego kolegi Kamila G. rozpatrzył Sąd Apelacyjny w Gdańsku. I uznał karę wydaną przez Sąd Okręgowym w Bydgoszczy wiosną tego roku za zasadną. Z jednym wyjątkiem.
- Sąd podtrzymał orzeczenie z marca uznając, że kara 25 lat pozbawienia wolności za to zabójstwo jest karą adekwatną - mówi mec. Jerzy Matysiak, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej w procesie (ciotki zamordowanego Kamila). - Dodatkowo włączył w treść orzeczenia winę za czyn z artykułu 197 kodeksu, czyli dokonanie gwałtu. Jakub D. i Dawid R. nie będą mogli też ubiegać się o przedterminowe zwolnienie z odbywania kary. Do zbrodni doszło w mieszkaniu matki D., w Nakle przy ulicy Jackowskiego 6. W nocy 12 listopada wspólnie pili tam alkohol między innymi D., R. i kilka innych osób. W tej grupie był też 16-letni Kamil G. Dwa dni wcześniej G. wyszedł z mieszkania swojej ciotki. Późną nocą w mieszkaniu zostali już tylko trzej uczestnicy zabawy - dwaj przyszli skazani i ich ofiara. Jakub D. i Dawid R. zaczęli kopać i bić Kamila. Tłukli go po głowie tłuczkiem do mięsa, dźgali go nożem. A gdy ostrze jednego się złamało, sięgnęli po drugi nóż. Około północy Dawid R. zgwałcił chłopaka.
Nocne zeznania
D. później wsadził Kamilowi w odbyt złamany trzonek od tłuczka. Oprawcy w trakcie kaźni na młodszym koledze co jakiś zamykali go w skrzyni tapczanu. Rankiem, kiedy zdali sobie sprawę, że nie żyje, poszli na dworzec kolejowy w Nakle. Wsiedli w pierwszy pociąg i wyjechali. Przez kilka dni tułali się po północno-zachodniej Polsce. Byli między innymi w Szczecinie i Poznaniu. Zgłosili się kilka dni później na komisariacie w Krzyżu Wielkopolskim. Nocą wspięli się na dzwonnicę kościoła naprzeciw tamtejszej jednostki policji. Przyznali się do zabójstwa i opowiedzieli ze szczegółami, jak wyglądały ostatnie chwile życia Kamila.
Proces zabójców rozpoczął się w 2014 roku. Krótko po pierwszej rozprawie w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy matka Jakuba D. twierdziła: - Mój syn by tego nie zrobił.
Na jednej z rozpraw w lutym tego roku szlochała z kolei matka Dawida R. Przed salą rozpraw wyznała: - To też moja tragedia - cedziła słowa szlochając. Drobna brunetka nie była w stanie pohamować emocji na widok prowadzonych przez policjantów dwóch oskarżonych.
Tę scenę z kamienną twarzą obserwowała wtedy ciotka zabitego Kamila G.
W procesie został powołany biegły z dziedziny seksuologii.
- U oskarżonych nie stwierdziłem objawów dewiacji seksualnych w rozumieniu choroby - wyjaśniał lekarz. - Czyny, których się dopuścili, nie miały motywacji seksualnej, ale miały na celu upokorzenie ofiary. Tu istotnym czynnikiem był spożywany alkohol, który ma działanie odhamowujące, obniża krytycyzm.
Oko w oko z ofiarą
Pierwszą osobą, która zdała sobie sprawę, że doszło do zbrodni, była Wioletta D., matka Jakuba.
Rankiem 13 listopada kobieta wróciła do domu (spędziła wcześniej kilka dni w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował jej mąż) i zastała bałagan w mieszkaniu. Na podłodze walały się rzeczy, niektóre były zakrwawione. Wioletta D. chciała część tych rzeczy wrzucić do skrzyni tapczanu w dużym pokoju. Gdy otworzyła łóżko, zobaczyła w środku ciało 16-letniego Kamila G. Biegli medycyny sądowej doliczyli się na ciele chłopaka kilkudziesięciu ran - tłuczonych, ciętych. Stwierdzili, że przyczyną śmierci było uduszenie. Na styczniowej rozprawie w sądzie odtworzono nagranie z wizji lokalnej na miejscu zbrodni.
Główny oskarżony w procesie Dawid R. ze szczegółami opowiadał o tym, jak wspólnie z Jakubem D. katowali 16-latka. Zadawali mu ciosy rękami, kopali, cięli dwoma nożami i bili tłuczkiem do mięsa. W końcu postanowili zgwałcić Kamila G. Jakub D. przytrzymywał ofiarę, podczas gdy Dawid R. gwałcił chłopaka.
- R. zapytał, czy ja też chcę - tłumaczył śledczym na wizji lokalnej Jakub D. - Powiedziałem, że nie. Zamiast tego D. sięgnął po trzonek tłuczka do mięsa, którym przedtem bito Kamila i wepchnął go chłopakowi w odbyt. Nagranie w sądzie oglądała ciotka zabitego Kamila. W czasie, gdy odtwarzano fragment nagrania odnoszący się do gwałtu, Jakub D. śmiał się.
Przez kilka dni przed śmiercią Kamil G. nie pokazywał się w domu. Prawdopodobnie przez większość czasu przebywał w mieszkaniu przy Jackowskiego.
Szczególne okrucieństwo
W procesie zeznawała również ciotka Kamila. Odpowiedziała na pytanie obrońcy jednego z oskarżonych.
- Czy to prawda, że Kamil już wcześniej padł ofiarą przemocy seksualnej? - pytał adwokat.
- Nie. To nieprawda - stanowczo odpowiedziała opiekunka Kamila. - W szkole działy się różne rzeczy. Ale nie przyznał się nigdy do tego, że padł ofiarą wykorzystywania seksualnego. Nigdy mi o tym nie mówił. Jakubowi D. i Dawidowi R. za zabójstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem grozi kara dożywocia.
Mowy końcowe w procesie wygłoszono 11 marca 2015 roku.
- Wysoki sądzie, to zabójstwo spełnia wszelkie przesłanki, by zakwalifikować je jako dokonane ze szczególnym okrucieństwem - przekonywał prokurator Arkadiusz Nowak.
I zażądał wobec oskarżonych orzeczenia kary dożywocia. Sąd nie podzielił tego zdania.
- Kara dożywotniego więzienia jest karą wykluczającą - zaznaczała w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Warakomska. - Nie ma wątpliwości, że to było zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Orzekanie kary dożywocia jest możliwe tylko wtedy, gdy sąd nie dopatrzy się okoliczności łagodzących. A taką był fakt, że skarżeni zgłosili się na policję.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?