Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedenaście opowieści o ludzkim życiu. Wystawa „Miasto - Ludzie - Muzeum” w Nakle

Maja Stankiewicz
Henryk Tadeusz Powalisz przed  swoim tablo w Muzeum Ziemi Krajeńskiej w Nakle. A na nim wspomnienia i archiwalne zdjęcia.
Henryk Tadeusz Powalisz przed swoim tablo w Muzeum Ziemi Krajeńskiej w Nakle. A na nim wspomnienia i archiwalne zdjęcia. Maja Stankiewicz
Na parterze Muzeum Ziemi Krajeńskiej zwiedzać można latem wystawę: Nakło - Moje miasto - Moja historia.

To opowieść o Nakle snuta z perspektywy codziennego życia mieszkańców. Niby zwykłych ludzi, ale takich, których twarze i nazwiska niemal każdemu w mieście są znane. Swoją pracą i aktywnością odcisnęli ślad.

Przeczytaj koniecznie: Wojewoda w roli rewizora PiS powie marszałkowi „sprawdzam”

Tylu gazet nikt nie rozniósł...

Jedenaście opowieści. Jedenaście ciekawych postaci. Mogło być więcej. Jednak nie wszyscy, którym pracownicy muzeum proponowali udział w projekcie: „Miasto - Ludzie - Muzeum” - wyrazili zgodę.

Jednym z bohaterów - Henryk Tadeusz Powalisz, najbardziej znany w Nakle listonosz. Przez trzydzieści lat z torbą listonosza odwiedzał mieszkańców Nakła. Znają go także w sołectwach, bo przez kilka lat obsługiwał także podmiejski teren.

NAKŁO NAD NOTECIĄDOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Pracę listonosza podjął już jako 17-latek i mimo innych propozycji zatrudnienia - pozostał jej wierny aż do emerytury. Poczta była także jego domem. Przez 35 lat mieszkał w budynku Poczty Polskiej przy ul. Pocztowej Nakle, na drugim piętrze. -To najważniejsze dla mnie miejsce w Nakle - mówił pracownikom muzeum.

- Musi pani napisać o panu Henryku. Nikt nie rozniósł w życiu tylu egzemplarzy „Gazety Pomorskiej” co on - prosił na wernisażu Tomasz Pasieka, dyrektor nakielskiego muzeum.

-To prawda. Dużo „Gazety Pomorskiej” roznosiłem. Najwięcej. Przez wiele lat dostawałem z tego tytułu nagrody - potwierdza Henryk Powalisz. Jeden z niby zwyczajnych, a jednak niezwyczajnych mieszkańców Nakła. To o nich wystawa w muzeum.

Serdeczne i groźne chwile

W muzeum oprócz archiwalnych zdjęć pana Henryka w mundurze , także opowieść o Nakle i trudnej, choć ciekawej pracy listonosza.

„Poznałem niemal każdą posesję, zaułek i podwórko Nakła” - wspomina emerytowany pocztowiec. Z nostalgią przywołuje wizyty w klasztorze w Sucharach (dziś już nieistniejącym), gdzie zawsze czekał poczęstunek, a w czas świąteczny także prezent. Dwa razy Henryka Powalisza dotkliwe pogryzły psy. Pierwszy raz na posesji przy ul. Hallera 26 w Nakle. Gorzej wspomina spotkanie w Janowie. Zerwany z łańcucha pies pogryzł mu dotkliwie nogi, gdy wiózł pocztę służbowym rowerem.

Wideo: Pogoda na dzień + 2 kolejne dni (10.08 + 11-12.08.2017) | POLSKA

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naklonadnotecia.naszemiasto.pl Nasze Miasto