By zobaczyć oleandry Haliny i Stefana Bembnista wejść trzeba w bramę jednej ze starych kamienic w centrum Nakła. W podwórzu domu przy ul. Dąbrowskiego widać las roślin. Trzeba je rozsunąć, by zobaczyć ganek domu, bo w gęstwienie zieleni nie jest wcale widoczny.
- Szkoda, że nie przyszła pani wczoraj. Padało, a po deszczu wiele kwiatów opada. Nie jest już tak pięknie - martwi się pani Halina. - Kwiaty oleandrów nie lubią deszczu - tłumaczy dodając, że przy ładnej pogodzie ich oleandry tak pięknie kwitną, że więcej jest na krzewach kwiatów niż liści. Nie to co teraz, w deszczowy czas.
Państwo Bembnista nie dokupywali kwiatów. Wszystkie , które mają przed domem wyhodowali z tej jednej sadzonki podarowanej im przed laty. Cały rząd ogromnych donic. Przyznają, że nie było to łatwe, choć rośliny te w uprawie nie są bardzo wymagające. Oleandry ukorzeniają się jednak trudno. To wielu zniechęca. Ale jak kto przyjdzie i poprosi chętnie dzielą się odnóżkami z innymi. - Zawsze przestrzegamy wtedy, by uważać z małymi dziećmi. Oleandry nie pachną, ale są rośliną trującą, o czym nie każdy wie - mówią gospodarze.
Latem kwiaty zdobią podwórze domu przy ul. Dąbrowskiego. Problemem zaczyna się jesienią. Na zimę trzeba donice z kwiatami przenieść pod dach. - Jest już ich tyle, i są tak duże, że nie mieszczą się w naszej piwnicy. Coraz trudniej nam je też tam wnosić , bo donice to ogromny ciężar - przyznają państwo Bembnista. A nie tylko oleandry hodują przed domem, mają jeszcze ogród.
Córki gospodarzy nie przejęły pasji rodziców do uprawy kwiatów. Jedna z nich mieszak za granicą, druga w Nakle. Może wnuczka zechce? Czas pokaże.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?