Michał D. twierdzi, że stał się ofiarą rasizmu, ale to on jest oskarżony

Proces D. właśnie się rozpoczął. Zastępca dyrektora potulickiego więzienia i pięciu innych funkcjonariuszy służby więziennej oskarżają go o regularne obrażenie, lżenie i znieważanie.
Michał D. jest z wykształcenia prawnikiem. Na rozprawie w nakielskim sądzie wystąpił w czerwcu bez adwokata. Sam chce się bronić .

W akcie oskarżenia znajduje się jedenaście zarzutów. W sądzie odczytała je śledcza z Prokuratury Rejonowej w Nakle. - 15 grudnia 2014 roku Michał D. znieważył dyrektora zakładu karnego Jana M., nazywając go w pisemnej skardze "osobą, którą powinno się pokazywać jako przykład nieudolności, faszyzmu, rasizmu i antysemityzmu" - brzmiało oskarżenie.

Prokurator wyliczała dalej, między innymi: - 16 grudnia znieważył zastępcę dyrektora zakładu karnego w Potulicach nazywając go "przydupnikiem dyrektora i psychopatą" oraz "osobą, którą należy eliminować na margines społeczeństwa" - pozostałe zarzuty zostały sformułowane w podobnym tonie. Jak choćby ten dotyczący zdarzenia z 21 grudnia 2014 r. Wtedy - zdaniem prokuratury - pod adresem zastępcy więzienia padły z ust D. słowa: "psychopata", "rasista", "faszysta", "antysemita" i "chory psychopata."

Michał D. nie próbuje się wybielić. Twierdzi, że wszystkie te słowa zostały rzeczywiście przez niego wypowiedziane. Przekonuje jednak, że do podobnych sytuacji nigdy by nie doszło, gdyby nie fakt, iż - rzekomo - pracownicy więzienia w Potulicach odmawiają mu prawa do menu zgodnego z przekonaniami religijnymi.

D. jest ortodoksyjnym żydem. Marzy, by zaraz po wyjściu z więzienia wyjechać do Izraela. Urodził się w Grudziądzu, ale kilka lat mieszkał w Warszawie. Jest przestępcą skazanym pięcioma wyrokami.
Od 2007 roku skazywały go sądy w Pile, Warszawie i Zakopanem. Wszystkie wyroki dotyczyły oszustw. Łącznie do odsiadki dostał siedem lat. Do sądu w Nakle został dowieziony z więzienia w Potulicach, gdzie przebywa od ubiegłego roku, skuty kajdankami. Na głowie jarmułka, spod ubrania zwisają mu rogi nabożnego talitu. - Pomimo próśb dyrektor powiedział, że nie będzie się bawił w dania koszerne i mam jeść to, co "podaje mi micha więzienna" - wyjaśniał w nakielskim sądzie D. - Dyrektor za odmowę jedzenia żywności niekoszernej umieścił mnie na 14 dni w izolatce. Żałował, że nie mógł mnie tam skierować na 28 dni. Regularnie karano mnie dyscyplinarnie...

W listopadzie ub.r., dzień przed Szabatem dzwoni na policję i składa zawiadomienie przeciwko więziennej administracji. Sprawę przejmuje nakielska prokuratura. W marcu tego roku postępowanie zostaje jednak umorzone. W uzasadnieniu prokurator argumentuje, że w przypadku D. dostosowano jadłospis podawanych mu dań tak, iż "nie wykorzystywano mięsa wieprzowego oraz jego przetworów, jak też wyrobów zawierających krew".

Kto w tej sprawie ma rację? Wyrok może być precedensowy. D. twierdzi, że zabraniano mu wieszania w celi flagi Izraela i modlenia się w porach przewidzianych przez jego wyznanie. Poprosił sędzię o odroczenie rozprawy: - Chciałbym mieć czas na przygotowanie swojej obrony.

Potulice to - jak na razie - ostatni przystanek w więziennej odysei Michała D. posługującego się też nazwiskiem David Din G. Posmakował już więziennego życia w zakładzie w Czerwonym Borze, aresztach w Radomiu, na warszawskiej Białołęce, na Służewcu.

Po raz pierwszy skazany w 2007 roku. Za wyłudzenie kredytu. Teraz grozi mu kolejny rok więzienia. Tym razem za znieważenie funkcjonariuszy publicznych. Następna rozprawa w sądzie w Nakle odbędzie się w lipcu.
W 10 więzieniach i aresztach bydgoskiego inspektoratu SW do końca marca 2015 r. na 6184 osadzonych osobne menu dostawało 465 osób.